wtorek, 9 lipca 2013

Dar

"Czy wszys­tko po­zos­ta­nie tak sa­mo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki od­wykną od do­tyku moich rąk, czy suk­nie za­pomną o za­pachu mo­jego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dzi­wić się mo­jej śmier­ci - za­pomną. Nie łudźmy się, przy­jacielu, ludzie pog­rze­bią nas w pa­mięci równie szyb­ko, jak pog­rze­bią w ziemi nasze ciała. Nasz ból, nasza miłość, wszys­tkie nasze prag­nienia odejdą ra­zem z na­mi i nie zos­ta­nie po nich na­wet pus­te miej­sce. Na ziemi nie ma pus­tych miej­sc."

Gdybym chciała powiedzieć że żyję - skłamałabym. Mój byt to bezsensowna wegetacja na falach marnej egzystencji. Bo życie to niekończące się pasmo wzlotów i upadków. Życie to koniec i początek. Narodziny i śmierć. Życie, aby żyło wymaga od nas przełomów, niespodzianek, punktów zwrotnych, ciągłych wzruszeń... Nic nie trwa wiecznie. Nic nie jest pewne. Właściwe. Zrozumiałe. Współczesny świat tonie w chorobach, które sami tworzymy. Karmi nas kolejnymi złudzeniami, które z chęcią spożywamy. Jesteśmy jedynie marionetkami w rękach losu. I upadamy, umieramy z każdym kolejnym oddechem.

Choroba to trudny przeciwnik. To jeden z najgorszych, ludzkich koszmarów. To ból. Samotność. Wyobcowanie. Wieczny strach. To setki pytań. Stan zaprzeczenia. Buntu. To bezsensowny krzyk wściekłości, którego nikt nie jest w stanie usłyszeć... PRAWIE nikt.
Wyobraź sobie, że Twoje ciało to magnes, który przyciąga każdy wrzask, a nawet najcichszy szept; dziecięce skomlenie. Spotykasz go wszędzie, ponieważ ze wszystkich stron otacza Cię tłum ludzi. Większość z nich jest nieświadoma swoich chorób. Tego, iż kroczy za nimi śmierć. Krok za krokiem. Nie pytaj jak wygląda. Nie znam odpowiedzi. Wiem natomiast, że posiada bogatą paletę woni i kamuflaży. Raz atakuje z znienacka, raz od razu rusza do boju.

We wszechświecie wszystko ma swoją cenę. A w szczególności inność. COŚ, co nigdy nie powinno istnieć; mieć prawa bytu. Cena jest ogromna, przerażająca i bolesna. Jest nią nasze zdrowie, samopoczucie i życie, które zmienia się każdego dnia, dążąc do nieuchronnego końca. Możemy porównać to do raka, który powoli i sumiennie "wysysa" z nas energię Jesteśmy bezbronni. Jesteśmy jedynie kolejny workiem kości...
***
Dar czy przekleństwo Alicji (jakkolwiek to nazwiemy) posiada dwie strony: białą i czarną. Ta jaśniejsza - pozytywniejsza - pozwala jej na ratowanie ludzkich istnień. Czyni z niej lekarza idealnego. Oczywiście jej moc dopiero dojrzewa, kiełkuje i wciąż się kształtuje, co w pewien sposób ją ogranicza. Lekkie przeziębienia, alergie, bóle głowy, wymioty, zadrapania czy inne, małe paskudztwa nie są dla Ali wymagającym przeciwnikiem. Już sama jej obecność, głos czy dotyk potrafi ukoić ból, pozostawiając po nim jedynie nieprzyjemne wspomnienie i gorzki posmak. Natomiast inne CHORÓBSKA stanowią dla niej (a raczej organizmu dziewczyny) nie lada wyzwanie. Wszelkie bitwy zwykle kończą się przegraną Ali, która potrafi jedynie spowolnić to co nieuchronne, ofiarując nam kolejne dni, tygodnie, miesiące, a może nawet i lata. A wszystko kosztem własnego zdrowia... I właśnie tutaj - w tej chwili - wkraczamy na ciemniejszą stronę daru. Bo przecież wszystko ma swoją cenę, prawda?
Poranne migreny, zawroty głowy, senność, brak energii i apetytu, gorączka, mdłości, niespodziewane krwotoki z nosa - to tylko niektóre objawy, z którymi prawie codziennie mierzy się nasze dziewczę. Oczywiście miewa gorsze i lepsze dni. Niestety, te drugie zdarzają się coraz rzadziej. A wszystko za sprawą ludzi, którzy otaczają ją z każdej strony. Ludzi i chorób, które czyhają w najciemniejszych zakamarkach. Ich kumulacja, zmasowany atak, którego niestety nie potrafi powstrzymać dotkliwie odbija się na zdrowiu Ali.

Istnieje również trzecia strona medalu, którą dziewczyna odkryła dość niedawno. Pozwala ona Alicji wpływać na porost i stan roślin. Może dlatego jej kwiatki rosną w tak szybkim i zaskakującym tempie prawie przez cały rok szczycąc się barwnymi płatkami.

Brak komentarzy: