środa, 17 lipca 2013


C H A R A K T E R Kazantseva jest... rozczarowujący. I to rozczarowujący w bardzo irracjonalny sposób. Po człowieku o chmurnym spojrzeniu i ustach stworzonych do drwiny oczekuje się tego wyjątkowo pociągającego nihilizmu, który sprowadza życie do całkowicie bezsensownego trwania w oczekiwaniu na ostateczne rozwiązanie. Oczekuje się od niego bardzo konkretnych poglądów na temat istnienia, oczekuje się gorzkiej, ciężkostrawnej mądrości, do której trzeba dorosnąć, żeby dostrzec jej brutalną trafność. Oczekuje się również życiowych wyborów, które dowiodą trafności stawianych tez i beznadziejnej szczerości ich wygłaszającego, który okaże się całkowicie biernym, pogrążonym zbyt głęboko we własnych koncepcjach filozofem. Rodion tymczasem nie ma nic wspólnego z nihilizmem, nie wymachuje życiowymi mądrościami jak dziwna torebką i nie ma najmniejszego zamiaru nauczać ludzkości na temat wszechpotężnego bezsensu. Chociażby dlatego, że nigdy nie cierpiał na syndrom Jezusa.
Ma doskonałe powody do tego, żeby teorię pustego życia włożyć między bajki, co uczynił dawno temu. Chmurne spojrzenie i usta stworzone do drwiny nie przeszkadzają mu wcale wyznawać prostej, konkretnej filozofii, która w gruncie rzeczy z filozofią nie ma nic wspólnego, bo jest po prostu czystym realizmem. A jak to zwykle z realistami bywa - powodów do emocjonalnych uniesień na lekarstwo, stanów depresyjnych również nie uświadczysz, podobnie jak hurraoptymizmu i nadmiernej spontaniczności. Żeby nie powiedzieć - jakiejkolwiek spontaniczności. Jest za to przemożna chęć wytłumaczenia wszystkiego na sposób rozumowy, która zaprowadzona za daleko kategoryzuje świat w systemie zero-jedynkowym, co do pozytywnych zjawisk nie należy.
Rodion nie potrafi funkcjonować przez dłuższy czas na najwyższych obrotach, a nadmiar wrażeń wywołuje u niego zaćmiewające umysł oszołomienie, więc wyjątkowo chwali sobie metodyczne planowanie i spokojne realizowanie stworzonych wcześniej planów. Ciężko jednak nazwać go flegmatycznym, ponieważ nie jest irytująco powolny, ale do uzyskania maksymalnej wydajności potrzebuje spokoju i samotności. Praca w zespole zdecydowanie nie należy do jego ulubionych rozrywek, a jest za to w stanie wywołać skrajną frustrację. Chociaż Rodion ma autorytarne skłonności do rozstawiania ludzi po kątach, najlepiej czuje się w swoim własnym towarzystwie, zwłaszcza jeśli ma coś do zrobienia. Nie można jednak sprowadzić go do mrukowatej, samotniczej formuły, bo uwolniony od obowiązków wręcz przepada za towarzystwem, zwłaszcza dobrze znanym i ograniczonym ilościowo.
Tajemniczość to bardzo pretensjonalne określenie, więc zapomnijmy o nim, zastępując je nieepatowaniem samym sobą na prawo i lewo. Oswojony Rodion jest grzeczny, potulny i czasem nawet uśmiechnięty, nieoswojony - szorstki i momentami nieprzyjemny, ale nie na tyle nieprzyjemny, żeby trzeba było go tykać kijem przez szmatę i patrzeć, co się stanie. Nie jest muzealnym eksponatem i ktokolwiek go w ten sposób potraktuje, pozna co to Gniew Boży.

Brak komentarzy: