sobota, 13 lipca 2013

"Can we create something beautiful and destroy it?"

Pearl Howell
I l u z j o n i s t k a

      Trzeba doświadczenia i wiedzy, by zrozumieć swoje moce, lecz Pearl pojęła to dopiero z czasem. Każdy dookoła miał niesamowite umiejętności rodem z filmów science fiction, ona potrafiła jedynie sprawić by jej brzydka, stara lalka zamieniła się na chwilę w tą ładną i drogą, którą reklamują akurat w telewizji. Później lalki pojawiały się z niczego, wciąż miały dużo wad, lecz nie znikały tak szybko jak kiedyś. Gdy wyrosła z zabaw w domek, była już w stanie tworzyć idealne kopie dowolnych rzeczy które poznała wszystkimi zmysłami. To wciąż jednak była tylko zabawa, Pearl potrzebowała więcej, chciała być dokładniejsza, użyteczna i niebezpieczna. 
       Dzięki temu, postacie z książek mogą na chwilę ożywać, jedzenie może być smaczniejsze, jej twarz z samego rana wcale nie musi wyglądać na zmęczoną, a w pokoju trzyma ziejącego ogniem smoka. Dopiero tu zrozumiała, że to tylko tanie sztuczki dla szerokiego grona, a prawdziwą mocą jest wniknięcie w umysł wroga i sprawienie by widział, słyszał lub czuł to co ona sobie zapragnie, lecz na to potrzeba czasu i nauki. 
       Jednakże, posuwając się coraz dalej i rozwijając swoją władzę nad zmysłami, sama je powoli traci. Powinna zacząć nosić okulary, bo świat nie jest już tak wyraźny. Większość dań ma ten sam smak, muzyka musi grać głośno, szorstkość kamieni zlewa się z miękkością poduszek, wszystkie kwiatki pachną tak samo. Choć na pierwszy rzut oka takie ubytki nie są niczym poważnym, Pearl ściąga przerażenie nie mogąc doznać tak oczywistych uczuć. Myśl, że za pięćdziesiąt lat będzie leżała na szpitalnym łóżku, pozostawiona sama sobie, bez niczego, w pustce. To niemal jakby przestać istnieć. To jakby ona sama stawała się iluzją.
         Pearl Howell urodziła się 31 stycznia 1995 roku w Londynie. Pochodzi z tradycyjnej brytyjskiej rodziny klasy średniej, wychowana surowo, acz dobrze. Przyjazna w obejściu, odrobinę buńczuczna i pamiętliwa. Raz milczy, raz gada za dużo, zazwyczaj spokojna, czasami wchodzi w nią szatan. Pali, i to dużo. Jest smutną dziewczyną którą przytłacza ciężka rzeczywistość, choć nie stara się tego pokazywać, bo po co? Ludzie mają swoje problemy, ona ma swoje. Umie słuchać i z chęcią pomoże, ale nie leży w jej naturze wypłakiwanie się byle komu. Chce być silna. Lubi się śmiać, bawić, rzucać sarkastyczne uwagi, śpiewać pod prysznicem, lecz nie da się zapomnieć kim naprawdę się jest.
      Wystarczająco wysoka, bo mierzy sobie 175 cm, szczupła, z tendencją do chowania się w męskich, rozciągniętch bluzach i podartych jeansach, raczej w ciemnych kolorach. Zwolenniczka trampek, szpilek w życiu na nogach nie miała i nie zamierza. Włosy farbowane, obecnie rude, z natury czarne, sięgające za ramiona, zazwyczaj związane na czubku głowy, w wiecznym nieładzie. Oczy niebieskie, nakrapiane złotymi plamkami - jedyna rzecz którą lubi w swoim wyglądzie.
      W Recifle prawie od roku. Zakwaterowana w akademiku pod numerem 2a.
______________________________________________________________________________________
Dzień dobry :) Tak, wątki i powiązania zawszę&wszędzie. Co do długości wątków, to mogę się dostosować. Prawdę mówiąc, na wcześniejszych wersjach RC nie byłam, ale mam nadzieję, że się tu odnajdę. 

34 komentarze:

Aleksandra Krajewska pisze...

[Serdecznie witam i może jest jakiś pomysł?]Calipse

wilczyca pisze...

[witam - wąteczek by sie przydał ;) tylko brak mi pomysłu ;/ jakbyś wspomogła to bym zaczęła]

Raven

Syviis pisze...

[Witam się grzecznie! :) Genialna koncepcja tej mocy i jej efektów ubocznych, chociaż strasznie jakieś to... smutne.]

Viola

kiraj pisze...

[ Fajna pani! Lubię ją i chcę wątek, o. Tak sobie pomyślałam, że skoro oboje są tu od około roku, to mogliby przez jakiś czas kolegować się lub też trzymać na zasadzie przyszywane rodzeństwo, ale nie wiem czy takie powiązanie ci pasuje, więc wolę spytać zanim cokolwiek zacznę bez twojej zgody ;> ]

F. E. Maverick

wilczyca pisze...

[nie jest źle^^ w końcu najlepsza jest prostota, prawda? no chyba, ze chcesz sie spisać w roli "starszej siostry". Albo zrobimy z nich kuzynki - w końcu rodzinę mozna mieć wszędzie ;)]

Raven

Syviis pisze...

[Jak na razie jest za późno dla mnie na myślenie (co ja gadam, dla mnie zawsze jest za późno na myślenie xD )... Ogólnie to postaram się coś wykombinować jutro bardziej. Chociaż nie obiecuję, bo ja to bardziej ta od zaczynania ;]

Viola

kiraj pisze...

[ BVB is everywhere! ^-^
Widzę, że bratnia dusza, flqknwefqrekrg~! Cieszę się przeokropnie i jeszcze bardziej pożądam wątku w takim razie >D
Ja dzisiaj już tak ze trzy wątki zaczęłam (Calipse, Leoś i Raven), także na dziś moja wena się wykończyła, także jak chcesz to możesz coś zacząć. Ewentualnie ja wezmę się za to jutro w granicach 10-13, bo wtedy się właśnie pojawię :3 ]

F. E. Maverick

Porcelanowy Chochlik pisze...

[Witam, witam i o watek pytam :)]

Alicia

wilczyca pisze...

[no widzisz ... może i być jej "starsza siostra" w szkole xD yyy nie lubię *nie mrugnęła* będę cię kochać i wielbić jak zaczniesz ^_^
a tak przy... niezły masz nick - czemu takie to krótkie? xD]

Raven

kiraj pisze...

Fabian strasznie się nudził na zajęciach. Cały dzień z uporem maniaka okupował ostatnie ławki, starając nie rzucać się w oczy zarówno innym uczniom, jak i nauczycielom. Na szczęście chyba mu się udawało, bo nikt nie wykręcił mu żadnego głupiego numeru (sukces!), a do tablicy został wezwany tylko raz, co było niezłym wynikiem. Cieszył się strasznie, kiedy w końcu zadzwonił dzwonek obwieszczający zakończenie ostatniej godziny. Maverick jako jeden z pierwszych osób przecisnął się przez tłum wychodzących z sali grupek ludzi i wyskoczył na dwór, wyraźnie zadowolony z tego, że pomimo wysokiej temperatury towarzyszy mu dobry nastrój.
Co prawda nie miał na dzisiaj żadnych ambitnych planów, ale postanowił, że może dokończy jeden ze swoich rysunków. Miał być on projektem na tatuaż, ale Fabian jeszcze nic na ten temat nie zadecydował. Nic nie było pewne, tym bardziej teraz, kiedy siedział tutaj. Podświadomie wiedział, że tak będzie dla niego lepiej. Tu jest chociaż w miarę bezpieczny i nie musi ukrywać swoich zdolności, nad którymi zresztą jeszcze w pełni nie panuje.
Usłyszał gwizd od razu, obrócił głowę w stronę z której dobiegał. Uśmiechnął się lekko, widząc kto zrobił takie małe zamieszanie na dzień dobry.
- Perełko, ja ci już coś mówiłem o fajkach - stwierdził, gdy już podszedł od dziewczyny, wyrwał jej papierosa z ust i zgniótł go podeszwą prawego glana.

F. E. Maverick

wilczyca pisze...

[wiesz co ja z opisu zrozumiałam? że chciała rzuć chomikiem xD kurcze wyszło trochę sadystycznie xD]

Na dziesiejszych zajęciach przekonywujaco udawała zainteresowana. przepisywałą z tablicy, robiła notatki czy przeżucała kartki w podręcznikach, ale tak naprawdę myslała tylko by sie zaszyć pod kołderka i nie wychodzić z łózka do końca roku. Ale nie... ostatnio zarywała nocki do testów z biologii i historii. Wszelkie formułki i daty zaczynały jej sie mieszać, więc postanowiła sobie zrobic przerwę. A nic tak nie odpręża jak konie.
Przebrała sie w strój, wzięła do ręki toczek, palcat i rękawiczki i wyszła z pokoju zamykajac drzwi za soba.
Przeszła korytarzem do schodów prowadzacych do tylnego wyjścia i stamtad dróżka do stajni.
Gwizdnęła cicho a w odpowiedzi usłyszała rżenie. Podeszła do karego.
- co tam Tori.? - zagadnęła wyciagajac kawałek cukru. Podała pod pysk. - pojeźdźimy dziś co nie? - klepnęła szyje a potem wyszła do siodlarni po sprzęt.
Przygotowana wyprowadziła z boksu i udały sie na odkryta ujeżdżalnie. Podczas jazdy w pewnym momencie odłaczyła od zastępu i podjechała do przygladajacych się.
- Pearl? - zamrugała przykrywając oczy.

Raven

queen b pisze...

[Dzień dobry c: Wątek zawsze i wszędzie, szczególnie że Pearl jest przefajna. Można by nawet założyć, że Nikolaj przez wyczulony wzrok może odróżniać niektóre iluzje od rzeczywistości, co by im nawet pomagało w robieniu przekrętów.
Może zaczniemy od momentu, kiedy wspólnie przygotowywaliby jakiś żart, dajmy na to, chcieli wystraszyć młodszych uczniów, gdy ktoś przechodziłby obok i musieli zwiewać? Mało to oryginalne, przyznaję. Jakby co mogę myśleć dalej.]

~Nikolaj Bukov

kiraj pisze...

Spojrzał na nią spod byka, kiedy zaczęła mówić takim poważnym tonem głosu. Już on to znał, dlatego też przygotował się na jedną z tych dorosłych dyskusji oraz przygotował nawet krótki wywód na temat szkodliwości palenia tytoniu, ale powstrzymał się, zauważając zmianę w jej zachowaniu. On tu mentalnie gotowy na jakiś atak z jej strony, a on śmiechem wybucha. No, cóż... kobieta. Ich to chyba nigdy nie rozumie.
- Ale śmieszne, haha... - burknął, po czym usiadł obok niej z miną skazańca. Zaczął grzebać czubkiem glana w ziemi, a kiedy zaproponowała mu papierosa spojrzał na nią jakby zwariowała.
- Nawet o tym nie myśl. Dobrze wiesz, że nawet takiego w życiu nie zapalę - stwierdził. - Lepiej byś jakieś ciastka wyczarowała, chuda jesteś jak szkapa po zderzeniu z czołgiem - mruknął w bardzo subtelny oraz delikatny sposób dając jej znać, że powinna zacząć więcej jeść i bardziej o siebie dbać, a nie truć dodatkowo papierosami.
On zawsze miał przy sobie zapalniczkę, ale nie po to, by palić. Była ona pamiątką, a poza tym Fabian niejednokrotnie użył jej do rozpalenia ogniska, na koncertach, parę razy robiąc głupie żarty w szkole. To było całkiem w jego stylu, chociaż teraz już praktycznie z tego wyrósł, co pewnie ucieszyłoby jego rodziców, gdyby tylko utrzymywał z nimi kontakt.

F. E. Maverick

Aleksandra Krajewska pisze...

[Pasują obydwa pomysły co powiez na 2? dasz radę zacząc? Calipse]

Sasha pisze...

[Wątki tak :D Jeżeli chodzi o pomysł, to może ona będzie widziała jak Sasha ma furię?]

wilczyca pisze...

[no a nie? to przecież takie fajne zajęcie xD ej no .. bo nam sie pingwinek zbulewrsuje jak to przeczyta xD]

- yay. kupe lat staruszko - oznajmiła grobowym głosem. Poklepała klacz po szyi. - czytasz mi w myslach czy jak? - popatrzyła na nia jakby była kosmitka - nigdy nic nie mówiłas, ze posiadasz coś a tu proszę - wyszczerzyła sie - fakt. To ostatnie miejsce gdzie bym ciebie spotkała - powtórzyła za nia.
Usłyszała za soba wołanie, więc sie odwróciła.
- ćwiczcie narazie beze mnie! Dołacze do was! - krzyknęła i ponownie spojrzała na kuzynkę - trochę, ale nie az tak bardzo by nie pogadać. Z tego co mówisz: Chcesz nauczyć sie jeźdźić? I niech zgadnę: mam cie nauczyć? - zapytała z szerokim usmiechem na twarzy, który wcale nie był udawany.

Raven

queen b pisze...

Nikolaj rzadko kiedy się z kimkolwiek umawiał, sporadycznie też planował spotkania. Jeżeli nie siedział w pokoju, to przeważnie po zajęciach snuł się bezsensownie po zamku, czasami rozmawiając z obcymi ludźmi, czasami dotrzymując towarzystwa poznanym wcześniej kolegom. Można by śmiało powiedzieć - człowiek nie potrafiący znaleźć sobie miejsca. Wiecznie krążący po dobrze znanych korytarzach.
Tego wieczora los rzucił go prosto w ręce Pearl. Już kiedy tylko mu pomachała, zauważył w jej minie i postawie, że coś zdecydowanie jest nie tak i zaraz zmuszony zostanie do jakiegoś działania.
- Cham i prostak - stwierdził głośno, teatralnie, kiedy została mu nakreślona sytuacja. No tak, Pearl rzadko prosiła go o cokolwiek, jeśli nie miało to żadnego związku z uprzykrzeniem komuś życia. W końcu chęć zemsty najlepiej napędzała do działania. Nikolaj przystawał na wszystko, bo męczenie innych nieco go bawiło. Nawet jeżeli był już na takie rzeczy nieco za stary.
- Nie martw się - wrócił do normalnego tonu - tak go urządzimy, że będzie lał w łóżko nawet i przez kolejny rok. No i rzeczywiście potrzebujemy czegoś bardziej przekonującego niż dementor. Takiego, żeby od razu uwierzył. Cholera, wiem. - Bukov uśmiechnął się szeroko. - Wiesz, dawno temu uczyli mnie, jak otwierać zamki bez klucza. Jeżeli poczekamy, aż gówniarz wróci do swojego pokoju, to możemy się w nocy na niego zaczaić i dorwać go w łóżku. A jak jeszcze zapamiętasz twarz jednego z jego kolegów, to też będziemy mogli to wykorzystać. Odcięta głowa kumpla w rękach oszalałego mordercy może się sprawdzić.

~Nikolaj Bukov

Porcelanowy Chochlik pisze...

[Jasne. Pomysł jak najbardziej mi pasuje i wybieram opcję numer 1, czyli z koczowaniem przed gabinetem szkolnego psychologa :). I już zabieram się za zaczęcie!]

Nienaturalne. Chore. Popieprzone. Właśnie takie było życie Ali (przynajmniej we własnej, skromnej opinii), która chwiejnym krokiem maszerowała opustoszałymi, ciemnymi korytarzami zamczyska. Czasami mijając jakieś wrzeszczące grupki nastolatków, którzy wracali z wieczornych zajęć lub pojedyncze jednostki, snujące się bezcelowo po marmurowej, lekko popękanej posadzce. A spojrzenie naszej dziewczyny było mętne, nieprzytomne; zaś białe włosy rozczochrane i skołtunione. Tworzące na czubku głowy coś na wzór prowizorycznego, niesfornego koczka, który kołysał się przy każdym - nawet najlżejszym - ruchu głowy.
Jednak powróćmy do Ali, która garbiąc się i mamrocząc coś niezrozumiale pod nosem dotarła pod drzwi, na których złotymi literami wypisano imię i nazwisko szkolnego psychologa. Kolejna wizyt. Kolejna, stracona godzina. Głupota. Dziewczyna westchnęła i szepnęła klamkę. Raz. Drugi. Trzeci. Niestety - bez większego skutku.
- Niech to... - ochrypłe marudzenie zostało skwitowane żałosnym kichnięciem oraz nieeleganckim wytarciem nosa rękawem grubaśnego, obszernego swetra. A przecież na dworze panował upał, prawda? Jednocześnie Alicia opadła na najbliższe krzesło, objęła ramiona patyczkowate nogi, skuliła się i oparła podbródek na klatce piersiowej. I wystarczyło kilka minut, aby poczuła niesamowity ciężar powiek oraz znajome łomotanie w prawej skroni. Czyżby zbliżała się migrena? - Cudownie. - bąknęła, oblizując koniuszkiem języka popękane, sine wargi oraz zaciskając drżące dłonie w pięści. Gdyby tylko miała papierosy z pewność zdołałaby wypalić około dwóch w ciągu paru minut. Nerwowo. Szybko. Wdychając z rozkoszą gęsty, siwy dym.

Alicia

Szelma pisze...

[Dobra, muszę zapytać... Morrowind, Oblivion czy Skyrim?]
Cadi

wilczyca pisze...

Schyliła sie by jej pstryknąć w czoło.
- podoba mi sie ta mina wiesz. Od razu zamach no wiesz ty co? - zrobiła minke zbitego psiaka - to ja Pearl, pamietasz? Nic sie nie zmieniłam. no chyba, ze liczy sie zwiniecie twej barbi - zachichotała - podobno, ale nikt ci nie kaze umierać.
Dojechały do bramy. Tam tez zsiadła z konia.
- przytrzymasz konia? Pójde im powiedzieć ze schodze to pogadamy sobie. - włozyła jej wodze do ręki i juz jej nie było. Powróciła kilka minut później - mozemy iść. Tu i ówdzie powiadasz... - i zachichotała - dobre.. opowidaj co u ciotki i pozostałych.

Raven

Sasha pisze...

Po kilku cichych dniach, kiedy to chodziłem nabuzowany, ale nie odzywałem się do nikogo, nadszedł ten niezbyt upragniony. Wystarczyło tylko to jedno pochrzanione spotkanie z psychologiem. Godzina pytań z jego strony i zero moich odpowiedzi. W końcu facet sam też się chyba zdenerwował, bo chodził cały czas w kółko, strzelając we mnie wzrokiem z uporem maniaka, że 'a może jednak coś powiem'. Zadawał mi tyle niewygodnych i denerwujących pytań. Wiele dotyczyło mojej przeszłości. Nie lubiłem kiedy ktoś mnie o nią pytał. To było jak nastąpienie mi na odcisk. Czułem jak ta cała moja złość bierze nade mną górę i już nie mogłem się uspokoić. Wszystko we mnie buzowało. Zupełnie jak w wulkanie. Wyszedłem z pomieszczenia, trzaskając głośno drzwiami, aż echo rozniosło się po pustym korytarzu. Zdążyłem tuż przed samym wybuchem dojść do mojego pokoju. I wtedy się zaczęło.
Emocje wzięły nade mną przewagę. Zacząłem rzucać się po pokoju, zrywając ze ścian wszystkie obrazy i plakaty. Tłukłem wszystko to co miałem pod ręką. Pełno szkła walało się po podłodze. Tłukłem pięściami w blat biurka, aż te zaczęły krwawić. W moich oczach było można dojrzeć furię. Gniew, złość, żal i rozgoryczenie. Rzuciłem się na materac, drąc cały jego materiał. Zaraz potem zacząłem kumulować w sobie energię i wystrzeliwać z moich palców gęste strugi kolorowej farby.

queen b pisze...

- Kurde, wiem. Widzisz? Czasem mi coś wyjdzie nawet - odpowiedział, kiwając głową, po czym wraz z Pearl ruszył korytarzem. Co prawda nic nie stało na przeszkodzie, żeby choć trochę skorzystał z mutacji i najzwyczajniej w świecie wzrokiem prześwietlił kilka ścian, aby wreszcie trafić na pokój chłopca, ale szkoda mu nieco było marnować rozmowy. Poza tym mieli dużo czasu, zanim zapadnie noc i ich cel pójdzie spać. Nikolaj chciał również oszczędzać siły. Jego nabyty dar zapewne przyda się jeszcze, kiedy trzeba będzie stać na czatach. Teraz wolał oszczędzać siły.
- U mnie całkiem po staremu - stwierdził. - Chodzę na zajęcia, wracam do pokoju, czasem gdzieś pójdę. Tylko łeb mnie boli bardziej niż wcześniej, ale idzie się przyzwyczaić. A, i chyba mi się zwiększył kąt widzenia - pochwalił się na koniec.
- A u ciebie jak tam, co? Dawno się nie widzieliśmy, tak w ogóle.

~Nikolaj Bukov

kiraj pisze...

- Jestem głupkiem? - spytał, spoglądając na nią nieco zaskoczony takim oskarżeniem. Przez chwilę milczał i znowu zaczął grzebać czubkiem glana w ziemi, tworząc przez to coraz większy dołek. Ostatecznie westchnął i spojrzał na nią. Faktycznie, taki papieros to prawie jak nie papieros, nawet dym nie śmierdział. Inaczej Fabian już dawno dostałby kataru, piekłyby go oczy i dostałby tych głupich duszności albo kaszlu. Nie ma to jak być alergikiem na połowę rzeczy, które podobno są fajne, ale do których jest się z góry negatywnie nastawionych.
- Patyk jesteś - burknął nagle i zabrał jej papierosa. Włożył go sobie do ust i się zaciągnął, ale właściwie odczuł to mnie więcej jak wdech powietrza i to całkiem czystego powietrza. Jak kiedyś się przypadkiem dymem papierosowym zaciągnął to nie było fajnie. Szczypało i nie smakowało.
Oddał jej.
- Cuś marny dymek... - stwierdził, po czym wzruszył lekko ramionami. - Niefajne to, gówno daje. Nawet się nie duszę i nie mam za co cię opieprzyć - westchnął, jakby troszkę go do w pewien sposób zasmuciło. No cóż, dziewczyna sprytnie go pokonała tymi sztuczkami. Był bardzo realistyczne, ale tylko z wierzchu.
- Nie trzeba kraść ze stołówki, ciastka mam u siebie w pokoju. Idziemy? - spytał, zerkając na nią kątem oka. Dzisiaj i tak był wyjątkowo spokojny. Zazwyczaj namawiałby ją już dawno do czegoś głupiego, a tak siedział z głową podpartą na dłoniach i grzebał czubkiem glana w piasku.

F. E. Maverick

zawrót głowy. pisze...

[może wątek z Amelią? ;>]

Amelie

Aleksandra Krajewska pisze...


Już dawno powinna gościć w swoim pokoju i zabierać się za czynności poprzedzające spanie. Każdy miał taki swój rytualik. Mycie się, zmywanie makijażu jakiś kremik. Jednak ta dziewczyna była jakaś „dziwna” ( nie raz można było usłyszeć podobne słowa na korytarzach szkoły, kiedy przechodziła) – ona po prostu wolała się wieczorem przejść rozmyślać, kto wie może miała nadzieję, że takie samotne spacery ją czegoś nauczą? A może spojrzy na coś co choć w drobnym stopniu pomoże jej przywrócić pamięć.
Chodziła tak po korytarzach, już tracąc jaką kolwiek nadzieję, bała się, że już na zawsze zostanie sama bez wspomnień, myśli i kogokolwiek. Tak odczuwała samotność, choć nie rozumiałą tego zbytnio. Myślę, że to jest kluczem do jej uczuć, bliskość kogokolwiek.
Przechodziła właśnie obok różnych sal i nagle coś natchnęło ją by otworzyć drzwi. Kiedy je otworzyła, zauważyłą ogromnego potwora. Nie potrafiła uwierzyć w to co widzi. Z przerażenia wywróciła się na ziemię i krzyknęła o pomoc. Skąd miała wiedzieć, że to nie jest rzeczywiste?
Calipse

Porcelanowy Chochlik pisze...

Kichnęła. Raz. Drugi. Trzeci. I po raz kolejny wytarła nos rękawem obszernego, popielatego swetra, który - nie okłamujmy się - swoim stanem doskonale odzwierciedlał samopoczucie Ali. Jednocześnie wydała przy tym dość nieelegancki i obrzydliwy odgłos porównywalny do bulgotania, burczenia czy siorpania. I nie minęło więcej niż pół minuty, kiedy to nasza kobiecina uświadomiła sobie obecność osoby trzeciej, co skwitowała głośnym nabraniem powietrza o rozchylonych ust oraz niespokojnym poruszeniem chuderlawego, zesztywniałego ciałka. Orzesz w dupę jeża! Oczy Ali nieznacznie się rozszerzyły, a ona sama przekrzywiła głowę na bok, ignorując fakt, iż kilka białych (a może siwych) kosmyków opadło jej na skronie i blade policzki. Łaskocząc i irytując, przez co już po chwili odgarniała je drżącą dłonią o krótkich, pomalowanych na czerwono paznokciach. Francja elegancja, prawda?
- Czy wszystko w porządku? - powtórzyła swoim zachrypniętym, lekko stłumionym głosem, pochylając się delikatnie do przodu i opierając brodę na złączonych kolanach. Jednocześnie lekko potrząsnęła głową, nie zwracając uwagi, iż jedynie potęguje to narastającą migrenę. A co tam! Przecież już nawet do tego zdołała się przyzwyczaić. Wystarczyło jedynie kilka tabletek przeciwbólowych, witaminki, nikotyna, sen i muzyka klasyczna. A świat na prawdę wydawał się być piękniejszy.
- Cóż...sam fakt, że tutaj siedzę stawia mnie na przegranej pozycji, nie sądzisz? Niektórzy nazywają nas świrami zaś inni wariatami. - dodała, a na jej ustach pojawił się łagodny półuśmiech. I uwierzcie mi lub nie, lecz Alicia na prawdę nie zamierzała zrazić do siebie nieznajomej. Po prostu nie była człowiekiem, który radził sobie w relacjach międzyludzkich.

Alicia

kiraj pisze...

Parsknął krótkim, zduszonym śmiechem kiedy zobaczył jej wzrok na widok tego jak zapalił papierosa-iluzję. Zrobił to tylko dlatego, że chciał spróbować, ale nie ucierpieć na tym. Nie miał najmniejszego zamiaru traci pięciu minut życia po to, żeby sobie zapalić. Nie znosił takiego myślenia. Uważał je za płytkie, ale nie komentował tego na głos przy Pearl, bo wiedział, że znowu zrobiłaby mu awanturę albo wykręciła numer z bólem-iluzją. Przeszedł to już parę razy, dlatego też wolał tego uniknąć, a poza tym miał być milszy i trzymać częściej jęzor za zębami, więc starał się jak umiał.
- Zrobiłaś już fotkę upamiętniającą tę pamiętną chwilę? - spytał z lekkim rozbawieniem. - Chodź, jak cię coś zje to będzie mi smutno - pociągnął ją za rękę, jednocześnie podrywając się do pionu.

F. E. Maverick

wilczyca pisze...

-ej no ... ja lubię twoją barbie. Zawsze mnie wkurzało, ze nie dostałam zadnej na świeta tylko jakies niepotrzebne nikomu graty. - wzięła uzdę i poprowadziła do stajni. Szły dosyc wolno. Czasem dawała mu kostke cukru, na co konik tylko czekał.
- typowe, ale troche smutno jak was wszystkich nie widze wiesz Pearl. Czyli sie nic nie zmieniło - usmiechnęła się - u mnie? jak widać przybyłam do tego miejsca. Nawet nie sadziłam, ze takowy istnieje. Rodzice nie dokoca wiedza cóz to za szkoła. Jak długo tutaj jestes? - zapytała wchodzac do środka stajni a potem do boksu. Uwiwazała kantar by móc pójść po sztotki i kopystkę.

[ah ty mój kurczaczku xD]

Sasha pisze...

Kiedy do moich uszu dotarł jej głos chciałem się uspokoić. Naprawdę bardzo tego chciałem, ale nie mogłem się opanować. Miotało mną jak szatan. Po prostu musiałem się wyżyć i wyzwolić z siebie tą negatywną energię, która miała swoje destrukcyjne skutki. Popadałem w obłęd. Ze skrajności w skrajność. Warknąłem głośno i boleśnie niczym pokrzywdzony przez zły los pies. W moich oczach dostrzegłem szaleństwo, które przejmowało nade mną kontrolę. Pewnie po tej furii znowu będę musiał siedzieć u tego pochrzanionego psychologa i wsłuchiwać się w jego tandetny monolog.
- Nnnie mogę- odpowiedziałem głośno. Byłem przerażony tym wszystkim. Siłą wyrządzonych przeze mnie szkód. Tego, że nie mogłem się powtrzymać. Tego, że coś miało nade mną kontrolę. Było mi już tego za dużo.

Porcelanowy Chochlik pisze...

Po raz kolejny głośno kichnęła i pociągnęła nosem, którego czubek przybrał czerwonej barwy, upodabniając ją do bajkowego Rudolfa. Brakowało jej jeszcze poroża, raciczek, sanek i Świętego Mikołaja, a mogłaby śmiało przejąć jego rolę w disnejowskiej produkcji. Nikt nie zauważyłby różnicy, prawda?
- Dziękuję. - wymamrotała, a jej głos był lekko stłumiony z powodu zatkanego nosa, który męczył ją od samego poranka, tak jak i migrena, która chowała się i czekała, aby zaatakować w najmniej odpowiednim momencie. Tak, Ala doskonale poznała jej zagrywki i plany od kont od kilku lat migrena była u niej dość częstym gościem. Zwykle wystarczyło kilka tabletek przeciw bólowych czy sen, na który Ala poświęcała o wiele więcej czasu niż przeciętna osoba. Cóż, nie dziwota, że wiele osób (nie mutantów) twierdziło, iż dziewczyna choruję na anemie ze swoją bladością, brakiem energii oraz apetytu. - Hmmm...może z 15 minut. - dodała znowu kichając i głośno dmuchając w otrzymaną chusteczkę. O tak! Została uratowana przed połknięciem własnych smarków. Paskudztwo!
I właśnie wtedy usłyszała owo magiczne słowo na P. Czy paliła?! Ależ oczywiście! Przecież na coś musiała umrzeć, prawda? Może przy odrobinie szczęścia dorobi się raka płuc i wreszcie umrze nim zdoła ołysień i utracić resztę kolorytu.
- Jak smok! - odparła, a na jej ustach po raz pierwszy tego dnia zagościł szeroki uśmiech. O tak! Tego jej było trzeba! Chociaż żałowała, że nie ma ze sobą swojej paczuszki miętowych papierosów, gdyż zwykle tylko te preferowała. - W takim razie... - zawiesiła głos i opuściła stopy na ziemię, aby wstać i początkowo lekko chwiejnym krokiem ruszyć przed siebie.

Alicia

Aleksandra Krajewska pisze...

Potwor był olbrzymi i niesamowicie realistyczne. Calipse nie potrafiła skojarzyć tego, z żadnym znanym jej stworzeniem. Gdyby była bardziej obyta w świecie, za pewnie skojarzyła by olbrzymią bestję ze smokiem, a tak? Tak była niesamowicie przerażona, tak ona, maszyna do zabijnia - ale ludzi, a nie dziwnych istot.
Szeroko otwarte oczy dziewczyny spoglądały na warczące coś, co po chwili rozpłynęło się jak mgła, nie potrafiła uwierzyć, że coś takiego mogło tak łatwo zniknąć. Wyglądało na kilka ton, a rozpłyneło się ja deliatna leciutka chmura. Dopiero teraz spostrzegła dziewczynę, ni potrafiła ocenić jej uczuć, emocji, a tak już miała w nawyku, że gdy kogoś spotykałą starałą się opisać jego emocje, taka nauka uczuć.
-Aha...- pokiwała głową, przecież żyje a to najważniejsze.- co to było?- zapytała i zerknęła na jej twarz.- Jak to nei było prawdziwe!? Widziałam to ooooo tu!- powiedziałą wskazując palcem i wstając szybko z ziemi.

wilczyca pisze...

- nie wątpie - mruknęła. Zdjęte ogłowie zawiesiła na małym wieszaku. Siodło rozpięte zdjęła takze i przyłozyła przez ściankę. A potem wzięła sie za czyszczenie - moi wiedza tyle, by czuć się dobrze. Inaczej trafiłabym do psychiatryka - nie patrzyła na kuzynkę, gdy to mówiła - Nie miałam ochoty tu przyjeżdżać. - skończyła czyszczenie - Jestem tutaj od niedawno a mam ochote zwiać. Ciaglę sie ze mnie smieja a najgorzej jest na chemii - ponownie wzięła sprzęt i sztotki. Wyszła z boksu. Poczekała az wyjdzie kuzynka a potem zamknęła zamek. - chodż. Tu juz skończyłam. - skierowałaś sie do siodlarni.

Raven

Sasha pisze...

[Ostatnio mój brat użył wobec mnie takiego określenia xD]

Naprawdę chciałem przestać, jednak to wszystko sprawiało, że było mi o wiele lepiej. I nieważne było to, że później będę miał siniaki, bo się za mocno poturbowałem. Furia była nieodłącznym elementem mojego życia. I zawsze starałem się w jakiś sposób rozładować napięcie, jednak i tak to nie skutkowało tak jak trzeba.
- Nie boję się tygrysów- odpowiedziałem, lekko zachrypnięty. Tygrysów się nie bałem. Ludzi się bałem. Byli tacy nieobliczalni. Chwilowo się uspokoiłem. Podszedłem do drzwi i się zastanowiłem czy dobrym pomysłem byłoby je otworzyć. Ryzyk fizyk. Otworzyłem je. Z pewnością wyglądałem okropnie.

kiraj pisze...

- Wiesz, ja się na imprezach nie znam, a na takich tekstach to tym bardziej, no ale powiem ci tak... rób zdjęcia i nie smutaj - mruknął i przydusił ją lekko do siebie ramieniem. Fabian dla większości bliskich mu osób zachowywał się jak starszy (lub też młodszy, zależało od nastawienia tej drugiej osoby i jej wieku) brat i to był tego idealny przykład. Lubił ją i przytulił, ale to nie oznaczało, że od razu ją jakoś kocha czy próbuje przygotować do gwałtu. Nie, nie!
Był absolutnie grzecznym(tylko trochę wyszczekanym), bezkonfliktowym (no okej, to trochę przesada) i całkiem dobrym człowieczkiem. Metr siedemdziesiąt dziewięć promyków i sześćdziesiąt siedem kilo jasnego słoneczka, nie ma co! Jak ktoś potrzebował osoby do wypłakania się w rękaw albo wysłuchania, to trzynastka stała otworem. Tylko najpierw trzeba było przedrzeć się przez gąszcz (busz!) porozrzucanych wszędzie ciuchów. Ten kto był parokrotnie w pokoju Fabiana wiedział, że on sprząta tam raz na ruski rok, więc porządek zdarzało się tam zastać niezwykle rzadko, a wręcz od święta, jednak teraz po pokoju było można się spokojnie przejść nie patrząc pod nogi i bez strachu, że wpadnie się twarzą w jakąś spoconą koszulkę Iron Maiden lub Metalliki (ew. coś mniej fajnego, ale również spoconego).
- Jakie chcesz ciastka, marudo? Delicje, kruche z marmoladką? Mam jeszcze z galaretką i nawet jeszcze ważna data przydatności - mruknął, odruchowo zerkając już na datę ważności wszystkich rodzajów ciastek jakie posiadał. Na szczęście żadne jeszcze się nie popsuły. Cóż by to była za strata!

F. E. Maverick