niedziela, 4 sierpnia 2013

Resist or serve.


Come on further, you'll go to far.
I'm running in circles once again.
If you can't forgive me, I won't take it very hard, but I won't make it easy in the end.



Mara Alicia Schaeffer

Urodzona 29 września 1978 roku w Ystad (Szwecja) 
 Ukończone studia medyczne na Uniwersytecie w Lund (Szwecja) i staż pod skrzydłami Hannover Medical School (Niemcy)
wdowa
Sprawuje opiekę medyczną nad podopiecznymi Recilfe College.
Zamieszkuje pokój nr 4.

"Dzieło" ośrodka Neuschwanstein, w Recilfe od 4 miesięcy
Jej zmysły są nadludzko wyostrzone. Posiada zdolności pirokinezy i kriokinezy.






I won't share this disarray, I won't pull these hands away.
I need to be chosen, and my god, don't pray for me.

Niewiarygodne. Tak postronny słuchacz wyraziłby swoje zdanie na temat życiorysu Mary. Kobiety, która zaplanowała wieść spokojne, dostatnie życie u boku męża i w perspektywie także dzieci. Prywatna praktyka lekarska, dom z ogrodem, pies przy budzie. 

Bardzo śmieszne...

Jest uciekinierką, wdową, mutantem. Te trzy słowa od czterech lat charakteryzują ją lepiej niż jakiekolwiek inne. Tak jakby określenia "kobieta", "lekarz", "melomanka" przestały istnieć. Jakby dawna Mara umarła. Po ukończonym stażu i pięknym ślubie państwo Schaeffer wyjechali do Darfuru w Sudanie wziąć udział w programie "Lekarze bez granic". Zamiast wić swoje wymarzone gniazdko i zająć się płodzeniem potomstwa wybrali dantejskie widoki, niebezpieczeństwo i okrucieństwo. Ramię w ramię walczyli z trudnościami, wieczorami wpatrując się w sudańskie niebo. Któregoś dnia zostali porwani przez Dżandżawidów i na tym kończy się historia Mary i Larsa Schaefferów.

Kiedy Mara odzyskała przytomność Larsa przy niej nie było. Ona sama również nie znajdowała się w Afryce, tylko w nowocześnie wyposażonym ośrodku. Utrzymywana w stanie tylko częściowej przytomności przez sporą część pierwszego etapu badań. Potem było tylko gorzej, a sama Mara nie chce o tym pamiętać. Przestawała być sobą z dnia na dzień, a jej wyczulone do granic bólu zmysły zaczynały doprowadzać ją do obłędu. Odkryte umiejętności psychokinetyczne nie poprawiały sytuacji. Wiele miesięcy uczyła się panować nad nową sobą w nadziei na to, że uda się jej uciec.
Okazja nadarzyła się kompletnie przypadkowo, jednak z uwagi na swoje bezpieczeństwo Schaeffer nikomu nie zdradziła jak udało się jej dać nogę z ośrodka. Obecnie przebywa w Recifle i pełni funkcję lekarki w ośrodku tych wszystkich dziwadeł, do których ona też należy.


Widzi więcej niż człowiek jest w stanie zobaczyć.
Jest w stanie rozpoznać każdy aromat i smak.
Słyszy z niebagatelnych odległości.
Odczuwa najmniejsze zmiany w strukturze dotykanych przedmiotów/ludzi.
Na dodatek może wzniecać ogień i kontrolować lód przy pomocy siły woli.

I z chęcią by to komuś oddała.


Bywają takie dni, gdy kompletnie nie panuje nad swoimi zmysłami, każdy dźwięk sprawia jej wtedy ból, bodźce wzrokowe powodują mdłości i zawroty głowy, cała jest rozdrgana i mało poczytalna. Wtedy zwyczajnie nie pojawia się w pracy, tylko zostaje w swoim pokoju i leży pod kołdrą, ze stoperami w uszach. Nikomu się nie przyzna, ale oddałaby wiele, gdyby ktoś wtedy trzymał ją za rękę. Marzy by Lars przy niej był, jednak doskonale zdaje sobie sprawę, że jej mąż to ofiara śmiertelna nieudanego eksperymentu. Nie ma nadziei na to, że kiedykolwiek się spotkają.

Wzrost - 170 cm
Waga - 73 kg
Włosy - rude
Oczy - niebieskie
Skóra - bardzo jasna.
Znaki charakterystyczne - brązowa plamka na prawym udzie, kilka blizn.

Mara ubiera się bardzo kobieco, zostało jej to jeszcze z tych "normalnych" czasów. Średniej wysokości obcasy, dekolty, sukienki, delikatna biżuteria, makijaż i kuszące perfumy. Dzięki temu czuje jakby budowała wokół siebie mur bezpieczeństwa, coś co sprawia że jest brana przez wszystkich jako zwykła, dosyć atrakcyjna kobieta.



Ciekawostki:

-  w swoim pokoju posiada pokaźną kolekcję winyli legend hard rocka i metalu.
- wieczorami najczęściej pije wino przy dobrej muzyce, ewentualnie spaceruje na terenach ośrodka.
- niegdyś czarująca i seksowna w obyciu, teraz trochę przytłumiona.
- nadal boi się, że ludzie z Neuschwanstein zabiorą ją z powrotem do Niemiec i poddadzą kolejnym eksperymentom.
- dużo czyta, szczególnie literatury sensacyjnej.
- kiedyś chciała mieć dzieci, teraz już o tym nie myśli.

***

Witamy ;)
 Lubimy z Marą wątki średniej długości, jesteśmy o różnych porach na blogu, gdyż pracujemy zmianowo. Buzi Marze użyczyła Christina Hendricks, cytaty w karcie pochodzą  utworu "Gone Sovereign" Stone Sour.


Data aktualizacji karty - 4.08.2013

14 komentarzy:

Aleksandra Krajewska pisze...

[Serdecznie pytam i o wątek pytam, jednak mam kilka wątków do odpisania. Więc narazie pytam o wątek, a jeśli nie bedzie pomysłu to jutro coś postaram sie wykombinować]

Calipse

Aleksandra Krajewska pisze...

[Na przykład? :D]

Heckins pisze...

[U, u szwedka! :D Ja chcę wątek :D ]

Isobell

Heckins pisze...

[Przyjedź do mnie na zimę to przestaniesz je nudzić xD Od Października do marca-kwietnia mamy śnieg! -.- no ale to pikuś, później idzie się przyzwyczaić ;p Masz jakiś pomysł na wątek ? ;>]

Isobell

Aleksandra Krajewska pisze...

Uwielbiała naleśniki, więc każda próba zaproszenia jej na ten deser bogów była nie do odmowy. Dlatego też siedziała dziś grzecznie przy kuchennym blacie i obserwowała panią z personelu robiącą jej owe pyszne danie. Czuła w tym wszystkim jakiś podstęp bo kto tak z swojej dobroci robi coś tak pysznego dla kogoś.
-Na pewno niczego pani nie potrzebuje?- zapytała, próbując jakoś zapytać tak delikatnie, jakoś wyczuć o co chodzi. Nie potrafiła też doczekać się naleśników.
Calipse

Heckins pisze...

[W Sztokholmie xD To dawaj, tylko powiedz z którego lotniska mam cię odebrać xD I od razu przepraszam, że nie będzie długie :c]

Bell naprawdę lubiła się wymykać ze szkoły to miasta, ale teraz wszystko było inne. Dzięki przepustką dyrekcja znalazła ją i jednego z uczniów. Ludzie naukowców uprowadzili ich, ale dzięki temu, że chcieli sprawdzić czy mogą się młodzi zajmować, jakie mięli umiejętności i to zaważyło o tym, że zwiali a potem nauczyciele ich znaleźli i odtransportowali do szkoły, do bezpieczeństwa.
Bell w przeciwności do drugiego ucznia była straszni poobijana, miała dużo siniaków jak i zadrapań. Więc dlatego trafiła do pielęgniarki. Gdy już znalazła się w szkole nawet nie protestowała pójścia do pielęgniarki jednak będąc pod drzwiami gdzie pomógł jej dojść jeden z nauczycieli gdyż samej jej było trudno chciała za wszelką cenę wrócić do chłopaka, nie pozwolili jej tylko posadzili na kozetce gdzie miała czekać na pielęgniarkę.

Isobell

Makita pisze...

[Wątek z Sashą?]

Aleksandra Krajewska pisze...

-Niecodziennie, zapraszają mnie na smaczne naleśniki, a co jeszcze je ktoś robi, to miło z Pani strony - uśmiechnęła się delikatnie opierając się dość niewygodnie o marmurowy stół. Jednak szybko, zorientowała się, że tak nie wypada i postaowiła się ładnie wyprostować.
Spojrzała na talerz i uśmiechnęła się.
-Wygląda smacznie!- powiedziała z zachwytem, spoglądając na placuszki. Wzięła jednego i skosztowała.- Boże i pysznie smakuje!- pochwaliła nauczycielkę
Calipse

Heckins pisze...

[Haha przepraszam proszę pani xD]

Nie za bardzo jej się uśmiechało tam siedzieć, była zdenerwowana i niecierpliwa. Wszystko ją bolało i po prostu chciał już stamtąd iść, chciała się dowiedzieć co stało się z chłopakiem. Spojrzała gdy kobieta weszła do pomieszczenia. Bell siedziała skulona obejmując ramionami swoje kolana, usiadła dopiero normalnie kiedy podeszła do niej
-Nie prosiłam się o to -mruknęła pod nosem. Nie zrobiła nic złego, przecież wyszła nawet na przepustce! Niczym sobie nie zasłużyła na to by ją chcieli oddać do dalszych eksperymentów a potem wiadomo, bolesnej śmierci.
-Pod lewą łopatką -odpowiedziała na jej pytanie. Jakoś nie chciała tego dyskutować z resztą zauważyła, że kobieta też. Bell nawet się wydawało, że jest oburzona o to, że musiała ją w ogóle przyjąć i pomóc.

Isobell

Heckins pisze...

Wywróciła oczami na jej słowa. Znalazła się jeszcze jedna, która była bardziej mądra od niej. Westchnęła cicho ale nic nie powiedziała pochyliła się tylko lekko opierając się o kozetkę. Czując jej dotyk przy bolącym miejscu syknęła jakby chciała odgryźć jej tą rękę.
-Wątpię, żeby to mnie zabiło -powiedziała w wyrazie zgody na to by założyła jej ten cholerny bandaż. Zdjęła bluzkę by było kobiecie wygodniej a gdy ta odeszła do jakiejś szafki by znaleźć bandaże Bell przyglądała się jej co robi
-Jak to w ogóle długo potrwa? Długo to jeszcze będzie boleć? -no bo kto to ma wiedzieć lepiej jak nie ona.

Isobell

Aleksandra Krajewska pisze...

Otwierała usta by już coś powiedzieć, jednak szybciutko je zamknęła, by przełknąć zwartość. Przecież chciała oszczędzić owej Pani widoków, wpół przegryzionego jedzenia, no i nie chciała przy okazji pobrudzić stołu, który aż lśnił od czystości, oj naraziłaby się sprzątaczce, naraziła!
-A jak mam się... - zawahała się na chwile.- do Pani zwracać?- zapytała nie znajdując już lepszego określenia, które było by kulturalne w tej sytuacji.
-Jak mi się tu żyje? Dobrze, bezpiecznie i mogę odkrywać swój rozum- zaśmiałą się kiedy już zjadła.

Makita pisze...

(a owszemMCR :) a ty może mialas postać na blogu o ncis? Bo tam też była postać o podobnych personaliach :) )

Heckins pisze...

Jak ona uwielbia być pouczana. Odwróciła tylko głowę od kobiety i grzecznie siedziała prosto gdy zakładała jej bandaż, oczywiście to też jej przystworzyło trochę bólu, ale starała się być cicho. Bell spojrzała na swoje ramię i skrzywiła się lekko, nie spodziewała się, że to jest aż tak złe i trzeba to szyć
-Jesteś pewna, że nie obejdzie się bez szycia? -spojrzała na facetkę -Jakieś plastry do łączenia skóry czy no nie wiem, klej czy cokolwiek.. -dziewczyna nie lubiła igieł, przez dzieciństwo wręcz się ich bała więc nic dziwnego, że chciała tego uniknąć.

Isobell

Makita pisze...

[A no byłam, byłam :) Blog zapowiadał się ciekawie, no ale cóż... upadł. Co do pomysłów, to może Sasha przyjdzie podpytać ją o jakieś zagadnienia na sprawdzian z biologii?]