niedziela, 4 sierpnia 2013

N.B.


imię i nazwisko: Nikolaj Adamovich Bukov

wzrost: 181 cm
data urodzenia: 19.06.1995 (18 lat)

waga: 76 kg
miejsce urodzenia: Czelabińsk, Obwód czelabiński, Rosja

kolor oczu: niebieskie
kolor włosów: czarne
Żeleznogorsk
Projekt Kuncewo
eksperyment nr 00241

znaki szczególne: blizna na kości 
 jarzmowej, tatuaż z numerem eksperymentu



mutacja oczu (od maja 2010 r.):
wyostrzony wzrok;

efekty uboczne (przy zbyt długim korzystaniu z mutacji):
bardzo szeroki kąt widzenia;

silne migreny;
możliwość patrzenia przez
widziane przedmioty.

przejściowe zaćmienia wzroku;
omdlenia.

Wbijając igłę w źrenicę chłopca zabranego z sierocińca, mieli nadzieję na stworzenie szpiega idealnego. Gotowego do poświęceń, sprytnego, wytrzymałego i przede wszystkim posiadającego arsenał mutacji mających uczynić jego pracę niesamowicie efektywniejszą. Po masie nieudanych eksperymentów oraz przy wysokim odsetku śmierci wśród obiektów badań powodzenie Projektu Kuncewo okazałoby się wielkim sukcesem. Możliwość zdobywania informacji przy użyciu jak najmniejszej liczby osób i przy praktycznie zerowym wysiłku mogła być w stanie przenieść sposoby wykonywania eksperymentów w Żeleznogorsku na całkowicie nowy poziom. Optymistyczne myśli gotowe były nawet twierdzić, że przy pomocy genetycznie zmodyfikowanych szpiegów bieg historii zmieni się, a Rosja stanie się jeszcze większą potęgą niż dotychczas.
          Po serii nieudanych prób naukowcy powoli zaczęli tracić cierpliwość. Każde z doświadczeń kończyło się fiaskiem. Dzieciaki, którym próbowano wyostrzyć słuch, kończyły z poważnymi uszkodzeniami ucha wewnętrznego, co prowadziło do głuchoty. Zaś ci mający w przyszłości widzieć więcej, popadali w ślepotę. Oczywiście nie licząc nawet przypadków śmiertelnych. Wreszcie badacze postanowili zaryzykować. Zmienili skład wstrzykiwanego medykamentu oraz zdecydowali się na inny zabieg, który miał w założeniu przynieść o wiele lepsze efekty. Wzięli dwójkę oczekujących w kolejce i położyli ich na stół, aby już po kilkunastu godzinach po raz pierwszy od rozpoczęcia Projektu ujrzeć sukces. Jedną z dwójki tych osób okazał się być Nikolaj Bukov.
               Od tamtego momentu Nikolaj stał się obiektem silnie strzeżonym. Nie mogli przecież wystawiać tak cennych oczu na niebezpieczeństwo. Został odseparowany i poddany treningowi. Na początku nikogo nie dziwiły bóle głowy czy omdlenia. Nikt nie oczekiwał, że mutacja przyjmie się natychmiastowo. Uczyli Nikolaja nie tylko korzystania z nowo zdobytych umiejętności, lecz również poprawiali sprawność fizyczną, szkolili w metodach posługiwania się bronią, aby w razie potrzeby był w stanie obronić nie tyle siebie, co swój dar.
               Po kilku miesiącach przebywania w warunkach izolacji oraz bycia traktowanym o wiele lepiej niż przed zabiegami, chłopak zaczął traktować badających go uczonych jak własną rodzinę. Silne przywiązanie emocjonalne poskutkowało tym, że wszystkie powierzone mu zadania wykonywał z niebywałą starannością, zaś kolejne porażki ponoszone podczas prób kontrolowania mocy przeżywał naprawdę ciężko. Także po tym okresie naukowcy zaczęli denerwować się kolejnymi niepowodzeniami. Całkowity czas ciągłego użytkowania mutacji wynosił nieco ponad dwie godziny, później zaczynały się problemy. Podczas misji taka kolej rzeczy mogła okazać się bardzo niebezpieczna nie tylko dla samego Nikolaja, ale także dla Żeleznogorska. Podjęcie decyzji zajęło im wiele czasu, jednak koniec końców postanowili, że Nikolaj jest tak samo nieudany jak reszta i trzeba się go jak najszybciej pozbyć.
            Sam Bukov dość szybko zorientował się, co się święci, głównie przez to, iż stosunek do niego zmienił się diametralnie. Przestano o niego dbać. Chociaż nie mógł pojąć, dlaczego ludzie, których w jakiś sposób zdążył pokochać, chcą go skrzywdzić, to jednak postanowił dla własnego dobra uciec z Żeleznogorska i jako jeden z niewielu rzeczywiście tego dokonał.

pokój nr 1 l w szkole od blisko dwóch lat l rozgadany, z tendencją do wpadania w kłopoty, mówienia zbyt wielu niepotrzebnych rzeczy, powtarzania tych samych błędów, nieobyty w stosunkach międzyludzkich, zawadiaka l

[Dzień dobry raz jeszcze! Karta opublikowana ponownie, bo przez urlop zdążyłam się nieco pogubić. Nikolaj jednak ten sam, karta ta sama, Yuri Pleskun ten sam, a ja tak samo nie wymyśliłam jeszcze dobrego tytułu. Dzięki.]

14 komentarzy:

Charlotte Rueslåtten pisze...

[ Cześć, w nagrodę za zakrycie mojej karty zaczynasz wątek :D I nie musisz dziękować :D]

alkohol, prochy i ja pisze...

[ To zdjęcie *_*]

Cora

Aleksandra Krajewska pisze...

[Dzień dobry! :D Totalnie nie pamiętam jaki mieliśmy pomysł. Może Calipse znajdzie go jak omdlewał? Tylko w jakim miejscu?]
Calipse

hypernova pisze...

[Teraz z wątkiem już cię przypilnuję, ot co;)]

Ida

Heckins pisze...

[Witam cieplutko kolegę ;) Może masz ochotę na jakieś powiązanie no i oczywiście wątek? ;>]

Isobell

Makita pisze...

[Wątek z Sashą?]

hypernova pisze...

[To skoro już wiem, że takiego pilnowacza potrzebujesz, to ci nie odpuszczę. Zwłaszcza, że mam zgodę na kopniaki;)
To zależy, czy tamto powiązanie nadal ci pasuje, czy pragniesz coś nowego. Jestem otwarta na propozycje, jakby co:)]

Ida

Makita pisze...

Budzik po raz kolejny zadzwonił tego ranka. Oj mój Boże jak mi się nie chciało wstawać. Miałem takiego ogromnego lenia. Powoli otworzyłem oczy, a dłonią przetarłem zaspaną twarz. Podniosłem się z łóżka i spojrzałem w lustro. Istny obraz nędzy i rozpaczy. Każdy z czerwonych kosmyków włosów stał w inną stronę. Miałem worki pod oczami i byłem cały blady. Proszę państwa o to są skutki całonocnego picia wódki. Dobrze, że chociaż alkoholu nie było ode mnie czuć. Spojrzałem na plan lekcji. Pierwsze miałem zajęcia ze sztuki. Westchnąłem cicho, zaczynając się ubierać. Błyskawicznie spakowałem to, co mi było potrzebne i biegiem pogrzałem pod klasę. Nosz cholera jasna! Byłem spóźniony. Ale na pocieszenie swoje, nie tylko ja zaspałem. Zauważyłem 'kolegę', który tłumaczył się ze swojego spóźnienia przed nauczycielem.
- O i Czarnobyl też się spóźnił- powiedział, wskazując na mnie.
- U tiebia Czarnobyl wmiesto mózg- rzuciłem po rosyjsku, a ten spojrzał na mnie- Sory, zapomniałem, że nie rozumiesz co ja mówię- chłopak zacisnął pięść. Przeniosłem wzrok na klasę. Widziałem swoje wolne miejsce obok Nikolaja.

hypernova pisze...

[Psów przewodników nigdy za wiele;) Ale żadnego się niestety nie dorobiła, a przynajmniej nie takiego, któremu by chociaż częściowo ufała, dlatego funkcja jest jak najbardziej aktualna.
A że cię tyle nie było, to w ramach zadośćuczynienia łaskawie pozwalam ci zacząć wątek:D]

Ida

Makita pisze...

Widząc wzrok chłopaka, przeprosiłem nauczyciela pospiesznie za spóźnienie. Po chwili kroczyłem dumnie do swojej ławki. Na swoje miejsce. Uśmiechnąłem się lekko do Nikolaja.
- Priwiet- przywitałem się z nim- Wybacz, ale trochę zaspałem- szepnąłem cicho, aby nauczyciel nie zaczął się czepiać, że "nie dość, że się spóźnił tyle czasu, to jeszcze i gada".
- Co takiego robiliście?- zapytałem, a widząc jego pustą kartkę, zmarszczyłem zabawnie brwi- Hmmm... czyli nic- zaśmiałem się cicho.

Kuchareczka pisze...

[Zrozumiale, jak najbardziej. Z tego jednak wynika, że pierwszą akcję wprowadza Twoja postać, więc prosiłabym, abyś Ty zaczęła, bo ja nie lubię pisać o niczym ;) ]

Mackenzie

Makita pisze...

- Najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałeś- stwierdziłem szeptem- Może być taki z widokówek, albo ze zdjęć?- zapytałem. Kiedyś mu pokazywałem zdjęcie moje sprzed Pałacu Zimowego w Sankt Petersburgu. Naszkicowanie go, jak dla mnie, nie byłoby czymś trudnym, bo już kilka razy nanosiłem go na kartki.
Zaraz też zacząłem się zastanawiać, co ja takiego najpiękniejszego widziałem w życiu. Przypomniała mi się wtedy wycieczka do Warszawy z Rodionem. Nie była to typowa wycieczka z przewodnikiem, bo żeśmy wtedy przemycali alkohol i fajki (o czym ja dowiedziałem się hen czasu po całym zajściu), ale to już inna bajka. Ważne było to, że mi się podobało.

hypernova pisze...

[Oj tam, narzekasz. Wyszło ci świetnie!:) To ja tu mam prawo narzekać na te wypociny:<]

Kiedyś Ida nie wyznawała filozofii, która obecnie była domeną wszystkich eksperymentów. Pamiętała te czasy, gdy była naiwną dziewczynką, roześmianą i pogodną, choć to wszystko wydawało się być wspomnieniami z innego, odległego życia. Czasami tęskniła za tym życiem, a czasami było jej wstyd, że istnieje tak słaba część jej natury, która obecnie ma swoje przebłyski. Jednak Neuschwanstein i każdy inny ośrodek potrafił zmienić nawet najbardziej roześmianą osobę w nieczułego potwora gotowego poświęcić innych, aby tylko przetrwać kolejny dzień. Tam nie było kwestią czy umrzesz, pytanie tyczyło się tego kiedy umrzesz. Więź z innymi eksperymentami nie miała prawa się wykształcić, to by tylko ją niepotrzebnie osłabiło i zmniejszyło szansę na przeżycie.
Po ucieczce zasady gry tak naprawdę niewiele się zmieniły. Nadal nie czuła się bezpieczna, nadal musiała walczyć o każdy dzień. A Nikolaj... Pojawił się znikąd. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego akurat on się do niej zbliżył, dlaczego akurat jemu pozwoliła się przebić przez wieloletnie mury nieufności i niechęci. Każdego dnia żałuje tej relacji i każdego dnia nie może się doczekać, żeby go spotkać, chociaż nigdy się do tego nie przyzna. Każdego dnia ma ochotę odepchnąć Nikolaja od siebie, boleśnie świadoma faktu, że pewnego dnia zawiedzie ją i zostawi jak wszyscy inni do tej pory. On powoduje, że wraca stara Ida; właśnie ta, której tak bardzo się wstydzi, którą uważa za słabą.
Ale czy zostanie taką przewrażliwioną ciepłą kluchą nie byłoby w ich przypadku czymś... dobrym? Nie teraz, nie gdy wciąż odczuwają na sobie te wszystkie lata bólu w ośrodkach, nie gdy walka jeszcze nie wydaje im się skończona, ale w przyszłości. Chociaż Ida nie wierzy już w przyszłość. Wraz z wygasającym wzrokiem przestała wierzyć w istnienie dla niej jakiejś przyszłości.
- Zapamiętam, że niezły ze mnie robot i lalka. Kupię ci na urodziny, wtedy będziesz mógł się pobawić, Niko. - Dziewczyna wywróciła oczami, ale jej usta zadrżały od powstrzymywanego uśmiechu, gdy użyła pieszczotliwego zdrobnienia jego imienia. Nigdy nie miała okazji, żeby zobaczyć jego twarz, gdy je wypowiadała, dlatego nie miała pewności, czy mu się to podoba, czy krzywi się za każdym razem. Podejrzewała jednak drugą wersję, dlatego sprawiało jej to tyle przyjemności. Takie niewielkie zwycięstwo. Musiała mu się odwdzięczyć za to, że właściwie groźbami wyciągnął ją na zewnątrz.
Ida nie mogła jednak ukryć tego, że była cała spięta. Powodowała to nie tylko otwarta przestrzeń, ale również dłoń Nikolaja na jej ramieniu. Nie przywykła do dotyku, ciągle się tego bała. Od ośmiu lat niemal nikt jej nie dotykał, chłopak był jednym z niewielu, którym na to pozwoliła i to znaczyło zdecydowanie więcej, niż gdyby zdradziła mu jakieś sekrety. Była świadoma również tego, że to oznaka zaufania ze strony chłopaka.

Ida

alkohol, prochy i ja pisze...

[ owszem ale nie pamiętam jaki :D ]

Cora