Felix Lerman
| urodzony 18 Sierpnia 1985r w Neuschwanstein | eksperyment zrozpaczonego ojca | przeżył w Niemczech 26 lat | fotograficzna pamięć | pali tylko Chesterfield'y | uczy historii | ma troje rodzeństwa | skończył tylko jeden rok studiów | tworzy iluzoryczne obrazy | mieszka w pokoju numer 15 | uwielbia koty i filmy Quentin'a Tarantino | kolekcjonuje białe kruki | sporadyczne farba z nosa |
| urodzony 18 Sierpnia 1985r w Neuschwanstein | eksperyment zrozpaczonego ojca | przeżył w Niemczech 26 lat | fotograficzna pamięć | pali tylko Chesterfield'y | uczy historii | ma troje rodzeństwa | skończył tylko jeden rok studiów | tworzy iluzoryczne obrazy | mieszka w pokoju numer 15 | uwielbia koty i filmy Quentin'a Tarantino | kolekcjonuje białe kruki | sporadyczne farba z nosa |
___________________________________________________________________________
Samotne godziny w bajkowym zamku spędzał na zastanawianiu się kim zostanie w przyszłości. Pochłaniając niezliczone ilości książek myślał o tym, że Niemcy to okropny kraj. Zsyłał wizje ludziom, którzy przy eksperymentach umierali. Nigdy by się do tego nie przyznał. Przecież ma twarz podobną do najważniejszego profesora w Neuschwanstein. W pokoju socjalnym zwanym Bestią. Ale Felix nigdy w nim nie był. Tylko słyszał na korytarzach.
Nic nie pamiętał. Oprócz kilki chwil. Parę zastrzyków, kilka operacji, setki szwów. Chcieli wyciąć mu powieki, ale ktoś protestował. Chcieli go zabić, ale też ktoś protestował. Jeden z głównych profesorów od inżynierii genetycznej. Hans Szulc. Felix był dla niego ważny z jednego prostego powodu: Szulc stworzył go z części DNA swojego zmarłego syna. Żałosny, prawda? Bawił się w Boga. Chciał nowego syna, idealnego, dlatego wszczepił mu coś odpowiedzialne za pamięć ejedyczną i coś nowego, nieprzetestowanego.
Krótko przed wejściem do transportera, który miał jechać do Berlina po nowych ludzi, ostatni raz widział się z przyszywanym rodzeństwem. Oddał im zabawki z ich wspólnego dzieciństwa. Ostatnie 10 lat spędziły ukryte w kartonie. Chyba myśleli, że chce się zabić. Idioci.
O instytucie dowiedział się od dziewczyny w klubie. Poszedł wtedy oblać wyniki z pierwszego roku. Historia... Pseudo ojciec dałby mu a to w twarz. Poprzedni syn chciał zostać biologiem. A ta dziewczyna? Hmm wystarczyło, że go dotknęła i Felix był cały jej. Rankiem dowiedział się, że ona wybiera się do Recifle, bo ma dar odziedziczony po babce. Domyślał się o co chodzi, dlatego pokazał jej co sam mógł zrobić. Szybko się rozłączyli, gdy w akcje wkroczył jej ojciec, były policjant, schizofrenik z pozwoleniem na broń. Pochowali ją koło babki, w rodzinnym grobowcu.
Całe życie wymagali od niego bycia kimś, kim nie jest. Solidnym uczniem, oparciem dla rodziny i pomocą dla ojca. Ze względu na pamięć udawało mu się jedynie to pierwsze. Nauczyciele zawsze go chwalili, gdy recytował bez zająknięcia daty najważniejszych bitw operacji Barbarossa. A on zabawiał się pluciem kulek z długopisu w profesorskie plecy, zwalając na kogoś innego. Zawsze uciekał od odpowiedzialności. Nie jest osobą, na której można polegać jednak zawsze traktuje swoich uczniów sprawiedliwie. Kocha zmiany. Na jego lekcjach nie uświadczysz pisania notatek. Wszystko traktuje jak coś ulotnego. Papier przede wszystkim.
Gdy ma na to ochotę może włożyć ci do głowy wizję raju z nago biegającymi ludźmi, soczystymi owocami i cichymi szeptami, przyjemnie, prawda? Z drugiej strony wizja przypalanych kończyn czy wody w płucach nie jest już taka ciekawa. Szczególnie z wszystkimi detalami jak zapach, smak czy wszechobecny ból.
___________________________________________________________________________
|Cześć i czołem witam się razem z Felixem.
Karta będzie wiecznie poprawiana i dopracowywana.
Kosmetyczne poprawki 05.08.2013r. Mordka to Joseph Morgan.
Cytat u góry to James Dean. Na wątki zawsze chętny|
Karta będzie wiecznie poprawiana i dopracowywana.
Kosmetyczne poprawki 05.08.2013r. Mordka to Joseph Morgan.
Cytat u góry to James Dean. Na wątki zawsze chętny|